Wspomnienie o Niemcach w Szopach Niemieckich

2013-12-05

 

Serwis informacyjny "Południe" z 4.02.2010 r. przytacza bardzo ciekawą relację:

"Swoje dzieciństwo i młodość spędziłam na Domaniewskiej (wówczas dalekim Mokotowie) w domu zbudowanym przed wojną przez moich dziadków. Po drugiej stronie ulicy w domu rodziny ogrodników Gałeckich na piętrze mieszkało starsze małżeństwo pochodzenia niemieckiego. Mówili po polsku z charakterystycznym akcentem. On był szewcem. W maleńkim pokoiku spali, gotowali, pan szewc naprawiał buty, a pani szewcowa uczyła okoliczne dzieci niemieckiego - ponoć skutecznie, pomimo braku wyższego wykształcenia i przygotowania pedagogicznego. W letnie niedziele pan szewc zakładał odświętny garnitur i przy otwartym oknie wygrywał na trąbce pieśni religijne. Prawdopodobnie byli ewangelikami. 

Wtedy nie zastanawiałam się, skąd mogli wziąć się Niemcy na Mokotowie. Teraz, gdy odkrywając kolejne pokłady historii rodzinnych natknęłam się na osadników niemieckich, myślę, że może „moi” państwo szewcowie byli potomkami owych osadników. Bowiem wielu z nich bardzo długo zachowywało świadomość swoich niemieckich korzeni. (...) Jedną z ówczesnych podwarszawskich wsi, w której osiedlili się koloniści niemieccy, były Szopy. Na projekcie domu moich dziadków widnieje napis, że dom znajduje się „na parceli nr 4 wydzielonej z kolonii Szopy Niemieckie”. Były one położone w rejonie dzisiejszej ulicy Domaniewskiej i Wielickiej, ale Niemcy mieli swoje pola również pod skarpą wiślaną poniżej Królikarni."